Forum moja żona sypia z innym Strona Główna  Forum moja żona sypia z innym Strona Główna  
  moja żona sypia z innym
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy  Galerie  Galerie
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 
Forum moja żona sypia z innym Strona Główna->Opowiadania->Brudne księżyce

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Brudne księżyce <-Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat->
Autor Wiadomość
Dil Ampedeussy
PostWysłany: Wto 22:14, 27 Sty 2015 Temat postu: Brudne księżyce




Dołączył: 27 Sty 2015
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

- cuckold z pętlą -




Brudne księżyce




Magda i Mateusz są małżeństwem od grudnia. To już ponad pół roku. Magda nie używa tabletek antykoncepcyjnych, bo one źle działają na jej organizm, dlatego uprawiają z mężem seks tylko w prezerwatywach. Mateusz nie jest z tego faktu zbyt zadowolony, ale strach przed ewentualną ciążą sprawia, że sam troszczy się o odpowiednie zabezpieczenie w postaci zapasu prezerwatyw. Zwyczajnie nie jest jeszcze gotowy na dziecko i wcale się z tym nie ukrywa. Nie tylko przed Magdą. Znajomi wiedzą, że Mateusz nie chce mieć dzieci. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Co do Magdy, wystarczy powiedzieć, że jest gotowa. Po prostu. Przecież ona nie każe Mateuszowi zakładać gumek. To on je kupuje i dba, żeby zawsze były. Jego decyzja. Ale ona nie będzie go prosiła. Co to, to nie!

I
dą właśnie na imprezę do koleżanki Magdy. Jest późny wieczór. Ciepło i duszno. Dlatego ubrana jest tylko w krótką spódniczkę i rozpinaną bluzkę. Stringi oczywiście i lekki staniczek. Tradycyjne szpilki, raczej średniej długości. Jest laska i tak wystrojona, że aż się prosi, żeby ją wymacać. Mateusz doskonale wie o tym i bywało już, że musiał się wstydzić za żonę, obłapianą przez nagrzanego zalotnika. Na dyskotece, czy na imprezie. Na przykład takiej jak ta, na którą właśnie zmierzają parkową alejką. Bo koleżanka Dorota mieszka za sporych rozmiarów parkiem, który jednocześnie dla Magdy i Mateusza jest dużym skrótem do jej domu. Tyle, że trzeba iść pieszo prawie pół kilometra. Niby niedaleko, ale Mateusz wolno człapie za żoną. W ogóle nie udziela mu się jej entuzjazm, a wręcz musi go ona ponaglać, mimo że przecież sama idzie na szpilkach.

Dom Doroty jest standardowym klockiem, ze sporym ogrodem. Mieszka w nim sama z niedołężnym dziadkiem, który praktycznie nie wychodzi ze swego pokoju na parterze. Tkwi wpatrzony w ekran telewizora. Nic nie widzi, nic nie słyszy i nic go nie interesuje, prócz jeść, siusiu, telewizor i spać. Po prostu jest, ale go nie ma. Dlatego Dorota czerpie z życia pełnymi garściami. I jeszcze koleżanki wciąga do swojego procederu, czyli imprezy i dupczenie z jakimiś pętakami, których nigdy brakuje. Nie jest z tych, za którą się kręcą chłopaki, ale po alkoholu niejeden już się skusił. Mateusz jej nie cierpi, bo ona wkręca Magdę i napuszcza na nią kolesi - tak podejrzewa. Musi jednak robić dobrą minę do złej gry, ponieważ Magda i Dorota to stare kumpele. Jego żona nie zrezygnuje ze świetnej zabawy, jaka czeka u koleżanki. Zawsze to słyszy z ust Magdy, jeśli tylko zacznie wyrzekać coś na Dorotę.

Głośną muzykę słychać już w całym, okalającym dom ogrodzie, kiedy Magda z mężem zmierzają wąskim chodnikiem, wzdłuż rzędu nieprzyciętego żywopłotu, do głównych drzwi domu Doroty. Nie ma sensu pukać, czy dzwonić, bo i tak nikt nie usłyszy w takim hałasie, więc Magda śmiało otwiera drzwi. Imprezowicze urzędują tradycyjnie na piętrze. Jak zawsze serdeczne powitania na początek i solidne drinki dla spóźnialskich. Z winy Mateusza oczywiście. Jego żona wychodzi gdzieś z Dorotą, zostawiając go jak zwykle samego wśród towarzystwa, które zna słabo i za nim nie przepada. Siedzi na stołku, z boku przy ławie rzucając ukradkowe spojrzenia w kierunku rozwalonego na kanapie Łukasza. To jego wróg. Odkąd Magda w przypływie szczerości małżeńskiej przyznała mu się, że Łukasz ją raz wykorzystał, u Doroty na chacie. Tylko razy się nie zgadzają, o czym Mateusz już nie wie. Nie cierpi tego cwaniaczka. Typowy maczo. Idiota. Jednak nie ma wyjścia, musi znosić jego obecność. Najchętniej dałby mu w zęby, ale to czysta fantazja. Zwyczajnie trzęsie przed nim portkami, bo dobrze wie, że jest od niego o wiele słabszy i przecież wcale nie umie się bić. Porażka. Nic nie poradzi Nic.

Wolne kawałki i słabe światło dwóch czerwonomlecznych żarówek nadaje klimat. Mateusz przygląda się kilku tańczącym w wytyczonej przestrzeni parom, a tak naprawdę jednej parze - swojej żonie z Łukaszem. Siedzi dobre pięć metrów dalej, ale widzi każdy szczegół. Kiedy on zjeżdża dłonią na jej pośladki. Miętosi je. Przyciska Magdę do siebie i coś jej szepcze do ucha. Ona też go obejmuje, gdy niemrawo poruszają się w rytm powolnych melodii, ale kręci głową, kiedy tamten uparcie jej szepcze. Mateusz widzi jak bardzo jest bezczelny i posuwa się coraz dalej. W końcu nie wytrzymuje. Wstaje i podchodzi do nich, próbuje złapać Magdę za rękę, ale jest jakiś niezdarny, a ona strąca jego dłoń. Jednak on nie ustępuje, aż Łukasz popycha go mocno na ścianę. Czuje jak ogarnia go fala upokorzenia, ale wciąż nie daje za wygraną. Podchodzi do nich znowu, a wtedy Łukasz chwyta go za materiał koszuli i wyciąga na korytarz. Ktoś włącza więcej światła i milknie odtwarzacz.
Szarpią się chwilkę i nagle rozlega się głośne plaśnięcie, gdy dłoń Łukasza ląduje centralnie na lewym policzku Mateusza, który staje jak wryty nie mogąc się ruszyć z miejsca, a wtedy otrzymuje kolejny siarczysty i bezbłędny policzek. Tym razem prawy, tak mocny, że zatacza się na ścianę i zsuwa po niej nieporadnie. Czuje strużkę krwi spływającą mu z rozciętej dolnej wargi, a w głowie huczą mu słowa Łukasza: Jak ci coś nie pasuje, to idziemy na dwór cwelu! Na dwór cwelu! Ogarnia go strach przed Łukaszem, który jest większy, silniejszy i agresywny - prawdziwy mężczyzna - mówi o nim Magda. Skundlony pod ścianą Mateusz, w otoczeniu gapiących się z uśmieszkami świadków tej sceny, przeżywa prawdziwe katusze, dopóki nie przychodzi z pomocą Magda, która pochyla się nad nim i z troską pyta czy wszystko w porządku. Jakby przed chwilą nic się nie stało, a przecież Mateusz chce teraz tylko zapaść się pod ziemię. Wyjść na dwór ze swoją Magdą i uciec stąd.
Na dworze Magda zwraca mu uwagę, że sam szukał zaczepek i pewnie jest pijany, więc niech posiedzi w ogrodzie, a ona pójdzie załagodzić sytuację. Prosi ją żeby została z nim, a najlepiej aby już poszli do domu, ale ona mówi, że przecież nic się nie stało, i że idzie bawić się dalej, a on niech odpocznie i przyjdzie. Jak się będzie normalnie zachowywał, to nic nie będzie. Zresztą ona pogada z Łukaszem zaraz... Kiedy jest już odwrócona plecami do niego, prosi z żalem, żeby przyszła za kwadrans, a kiedy słyszy: "dobrze" robi się dziwnie spokojny.

Magda wchodzi schodami na górę, mijając po drodze dobrze zawianą Dorotę - i jak się bawisz? - super Dorota! - przekrzykując muzykę, już na samej górze schodów odpowiada i nadziewa się na Łukasza. Ten łapię ją za rękę i przyciąga do siebie. Pyta się, gdzie ma swojego cwela, a Magda uśmiechając się wykrzykuje, że odpoczywa pod wierzbą w ogrodzie. Dodaje jeszcze, żeby się nie stawiał, a Magda potwierdza, że mu to mówiła. Chce zejść z nią na dół i pogadać spokojnie w pokoju, z drugiej strony kuchni, na co ona chętnie przystaje. Zabierają swoje drinki i idą do pokoju na dole. Łukasz puszcza ją przodem, a następnie zamyka za sobą drzwi, przekręca siedzący w zamku klucz i chowa go do kieszeni. Magda mówi: co robisz hej!, a on jej odpowiada: teraz cię zgwałcę! Jest bezczelny i agresywny. Magda próbuje się bronić, ale on jest bardzo silny. Jedną ręką trzyma obie jej dłonie za plecami, a drugą rozpina guziki bluzki. Prosi go, żeby tego nie robił, ale on już miętosi jej cycki. Jest wulgarny. Mówi: chcesz tego suko! Wiem, że chcesz! Z tej bezsilności i od jego gadania Magda czuje jak jej nogi robią się miękkie, a on jest coraz bardziej bezczelny. Zjeżdża ręką po brzuchu, w dół. Unosi materiał spódniczki. Wpycha łapę w koronkowe majteczki i dotyka... tam. Jej opór słabnie, choć ciągle prosi go, aby przestał, lecz to nakręca go jeszcze bardziej. Jednym gwałtownym ruchem zrywa jej koronkowe majteczki i nim zdąży zareagować popycha ją na tapczan. Magda jest oszołomiona i leżąc w porozpinanej bluzce z cyckami na wierzchu, bezradnie patrzy jak Łukasz ściąga spodnie.

Umówiony z Magdą kwadrans, wlecze się Mateuszowi na rozpamiętywaniu swego niedawnego poniżenia. Zalewa go fala przykrych uczuć i gorycz porażki. Chciałby to przerwać, ale mózg sam nasuwa nieprzyjemne obrazy i myśli powodujące dziwne ssanie. Pochodzące od wewnątrz. Kiedy wreszcie upływa koszmarny kwadrans Mateusz podnosi się powoli, otrzepując resztki osłabiających go myśli i zaczyna się niecierpliwie rozglądać. W końcu decyduje się iść do swojej Magdy. Z lękiem i wstydem wchodzi do salonu na górze, gdzie trwa impreza. Jednak wbrew temu co myślał, że po tym wszystkim będą się gapić, to nikt nie zwraca na niego uwagi. Nigdzie nie może znaleźć Magdy. Tylko Dorota widziała ją ostatnio, jak wchodziła na górę po schodach. Jakiś kwadrans wcześniej. Nagle dociera do niego, że Łukasza też nigdzie nie ma. Ten fakt powoduje u Mateusza gonitwę myśli, które są jak czerwone od gorąca gwoździe wbijane w jego ciało. Serce podchodzi mu do gardła, a niewidzialna siła ściska za nie tak mocno, że jeśli otworzyłby usta, to wydobyłoby się z nich jedynie wycie. Ta siła każe mu iść pod wierzbę w ogrodzie i czekać na najgorsze...

W
chodzi w nią brutalnie i na chwilę zastyga, by przycisnąć Magdę ciałem i złamać resztki oporu. Boże... jaki jego kutas jest wielki! Czuje się pod nim jak żaba. Spłaszczona i rozpychana w środku. Zwierzęco podniecona wypina mu się i zaczyna tracić kontrolę. Prosi Łukasza, żeby przestał, bo będzie krzyczała i gryzie poduszkę, a on jej ją wyrywa i mówi: krzycz suko! Krzycz! Magda nie wytrzymuje i krzyczy, i chyba tylko Mateusz pod wierzbą w ogrodzie nie słyszy jej krzyków zwierzęcej rozkoszy. A kiedy Łukasz pompuje w nią zawartość swych pełnych po wielu dniach postu jaj, ona oplata go jak bluszcz wszystkimi kończynami. Przyssana do samca, który ją kryje jak pies sukę w rui. I tylko prawdziwy samiec z atrybutem jak sprzęt Łukasza to potrafi. Dlatego tyle krzyku. Świadomość nadchodzi w momencie odklejania. Magda przypomina sobie o Mateuszu i nagły przypływ smutku niweczy ten słodki stan. Łukasz klepie ją w tyłek mówiąc: świetna suczka jesteś! Musimy częściej. Idziemy, chodź! Magda jakby nagle obrażona, mówi, żeby dał jej spokój. Łukasz zakłada spodnie i wychodzi. Ona próbuje się jakoś ogarnąć. Już stojąc, nierówno zapina guziki bluzki i w pośpiechu wychodzi, właściwie wybiega na dwór... do swojego męża.


Gdy jego dumę depcząca każdego dnia, gestami i grymasami pogardy strojna - Królowa rozpaczy - przyjmuje nasienie, które nie od niego pochodzi, skazując marne ego na implozję w kąt ciemny, gdzie przed szaleństwem się chowa, odnajdując głód cierpienia i bólu, by go uczynił bezbronnym, gdy gorzkie krople najwyższego upokorzenia będzie spijał z kielicha rozkoszy, jeszcze zachłanniej niż dotąd, napawając się goryczą upadku i zwierzęcego upodlenia...

Nie odnajdując nic, poza palącym niespełnieniem i porażką odbijającą się echem w miejscu, gdzie się schował - na szczycie poczucia bezpieczeństwa i absolutnej bezradności, upiornym swędzeniem głód doprowadza go do szaleństwa i niczego już więcej, niż profanacji własnego ego nie pragnąc, odpycha fragmenty woli, by stać się do końca bezbronnym.
Aby ostrza wszystkich detali orały i brały, chuci na pożarcie strzępy ego, bez końca je rozmieniając na drobne, w oczekiwaniu nasycenia, gdy plamy na pełnym Księżycu i sprofanowanych ud aksamit Królowej rozpaczy są tym samym... pod wierzbą płaczącą w zielonym ogrodzie.
I kiedy istnieją już tylko brudne księżyce, Syzyfem pragnąc być bez wytchnienia, gdy tarka języka chłonie palący smak poświaty, której zapach chłoszcze, co jeszcze zostało z godności i z niej obdziera do naga, krwawiący ochłap swego serca oddaje na tacy, już go nie potrzebując, bo głód wypełnił jego przestrzeń.


Mateusz pogrążony w najczarniejszych myślach, siedzi w ogrodzie pod wielką wierzbą. Jego jedynym towarzyszem jest teraz Księżyc w pełni, który jeden widzi płynące po jego policzkach łzy. Tylko resztki nadziei trzymają go w kupie. Inaczej całkiem by się rozkleił i zaczął tu szlochać. Jak dzieciak. Z bezsilności i rozpaczy.
Kiedy Magda idzie w kierunku samotnie siedzącego pod wierzbą płaczącą Mateusza, ogarnia go nagły przypływ mieszaniny ulgi, pretensji i strachu. Ona staje przed nim, siedzącym na drewnianym stołku. Ma potargane włosy i nierówno zapięte guziki bluzki przed twarzą Mateusza. Przyciąga go do siebie. Ostatkiem woli Mateusz pyta: gdzie byłaś? Magda mówi tylko: cicho! cicho! On klęka przed nią i obejmując w pół przytula się do brzucha. Pełen lęku, powoli wkłada rękę pod spódniczkę... po ostateczny dowód. Jego palce delikatnie wędrują w górę po aksamitnym udzie. Nagle przechodzi go dreszcz, gdy koniuszki palców na idealnie gładkiej powierzchni natrafiają na klej. W jednym momencie wie już wszytko, ale Magda też wie, bo czuła jego dreszcz. Wtedy ona unosi spódniczkę przed jego twarzą. I on wszystko widzi. Te jego cudowne, aksamitne księżyce lśnią zbrukane. Potargane włosy, nierówno pozapinana bluzka, brak majtek. Ogólny nieład. Jeśli to za mało, to lepkie i lśniące od spermy uda, oraz zalana cipa przez bydlaka takiego. Chama, podłego skurwiela. Wystarczy, żeby upaść na samo dno.

J
est zupełnie oszołomiony, a Magda kładzie rękę na jego głowie i ściąga do swoich księżyców. Coraz bliżej i bliżej. W końcu Mateusz czuje dotyk lepkiego aksamitu na swym jeszcze trochę piekącym policzku. Końcówką języka dotyka brudnego, splamionego księżyca, który zawsze lizał zachłannie. Ostry zapach samca wżera mu się w mózg i nagle całą powierzchnią, tak jak było kiedyś, przeciąga po udzie, aż do jego zwieńczenia. Magda podniesionym głosem mówi: tak smakuje prawdziwy mężczyzna! I Mateusz poddaje się całkiem lizaniu. Po tym skurwysynie...
Odchyla na chwilę głowę, a Magda się nad nim pochyla i patrzy mu prostu w oczy. Mówi: podoba ci się? On mnie zgwałcił, wiesz? Nagle jej dłoń z głośnym mlaśnięciem ląduje na policzku Mateusza - Wziął mnie jak prawdziwy mężczyzna - i znów plaśnięcie. A ty kim jesteś? Jej słowa dudnią mu echem. Jednak Mateusz się nie odsuwa. Klęczy przed Magdą bezwolny, więc dostaje kolejne razy. Nie są zbyt mocne, ale jej dłonie sklejają się na ułamek sekundy z jego policzkami, by wydawać głośne plaśnięcia. Cała twarz piecze go i szumi mu w uszach. I nic już nie potrafi powiedzieć, prócz tego: jak ja cię kocham Magda..
i twoje...

brudne księżyce


A gdy jego dumę depcząca każdego dnia,
gestami i grymasami pogardy strojna
- Królowa rozpaczy - przyjmuje nasienie,
które nie od niego pochodzi, skazując
marne ego na implozję w kąt ciemny,
gdzie przed szaleństwem się chowa,
odnajdując głód cierpienia i bólu,
by go uczynił bezbronnym,
gdy gorzkie krople najwyższego upokorzenia
będzie spijał z kielicha rozkoszy,
jeszcze zachłanniej niż dotąd,
napawając się goryczą upadku
i zwierzęcego upodlenia.

Nie odnajdując nic, poza palącym niespełnieniem
i porażką odbijającą się echem w miejscu,
gdzie się schował - na szczycie poczucia
bezpieczeństwa i absolutnej bezradności,
upiornym swędzeniem głód doprowadza go do szaleństwa
i niczego już więcej, niż profanacji własnego ego
nie pragnąc, odpycha fragmenty woli,
by stać się do końca bezbronnym.

Aby ostrza wszystkich detali orały i brały,
chuci na pożarcie strzępy ego,
bez końca je rozmieniając na drobne,
w oczekiwaniu nasycenia,
gdy plamy na pełnym Księżycu
i sprofanowanych ud aksamit Królowej rozpaczy
są tym samym... pod wierzbą płaczącą w zielonym ogrodzie.

I kiedy istnieją już tylko brudne księżyce,
Syzyfem pragnąc być bez wytchnienia,
gdy tarka języka chłonie palący smak poświaty,
której zapach chłoszcze, co jeszcze zostało z godności
i z niej obdziera do naga, krwawiący ochłap swego serca
oddaje na tacy, już go nie potrzebując,
bo głód wypełnił jego przestrzeń.





*************


Dil Ampedeussy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Armida
PostWysłany: Wto 23:04, 17 Lut 2015 Temat postu:




Dołączył: 07 Lut 2015
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

Niesamowite.... czytałam jednym tchem...Brudne księżyce....Poezja rozkoszy Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dil Ampedeussy
PostWysłany: Śro 15:46, 04 Mar 2015 Temat postu:




Dołączył: 27 Sty 2015
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Dziękuję. Korzystając z okazji polecam "Bękarta" Szczepana Gendera - innego z moich wielu loginów w sieci. Wystarczy wpisać w Google: Szczepan Gender Bękart. Pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mar7847
PostWysłany: Sob 14:30, 30 Kwi 2016 Temat postu:




Dołączył: 07 Mar 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Wspaniałe ! Cudowne przeżycia ! super...........

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
radek r
PostWysłany: Nie 23:23, 31 Lip 2016 Temat postu:




Dołączył: 31 Lip 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Skoro mowa o literaturze to polecam "Nauczycielkę" Gawrylika Adama właśnie skończyłem czytać tę powieść i na prawdę piękna książka. Jako prezent dla wyjątkowej kobiety.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1

Forum moja żona sypia z innym Strona Główna->Opowiadania->Brudne księżyce
Skocz do:  



Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
DAJ Glass (1.0.5) template by Dustin Baccetti
EQ graphic based off of a design from www.freeclipart.nu
Powered by phpBB Š 2001, 2002 phpBB Group